Zastanawiasz się, jak przyciągnąć starsze kobiety? Te wskazówki, jak przyciągnąć starszą kobietę, pomogą ci rozmawiać z twoją damską miłością. Przeczytaj więcej o tym, jak zwrócić uwagę starszej kobiety. Sprawienie, by starsza kobieta cię polubiła, jest łatwe, jeśli znasz wskazówki i triki.

Obecnie sam. Ostatni związek z 40 latką rozpadł się po jej wyjeździe zagranicę. Ale szuka dalej. I wierzy że w końcu znajdzie. Marcin. Lat 28. Obecnie pracuje dla jednej z największych spółek akcyjnych w Polsce. Zajmuje się marketingiem, a dokładnie public relations dla jednego z partnerów tej firmy. - Jednak nie jest to związane z moim wykształceniem skończyłem prawnicze studia, ale nie widziałem siebie w tej roli. Dlatego postanowiłem się trochę przebranżowić- mówi - Obecne zajęcie daje mi dużo satysfakcji, a także pozwala rozwijać na wielu płaszczyznach. Jestem zadowolony z tego co robię, a chyba o to chodzi w pracy! Singlem jestem od blisko pół roku. Nigdy go nie pociągały równolatki. Zawsze wolał starsze kobiety. Czy uważa, że to normalne? - A dlaczego miałoby być nienormalne? Wiem, że większość społeczeństwa tak myśli. Jednak często akceptuje takie związki młodszych facetów z dojrzałymi aktorkami czy celebrytkami - wyjaśnia – Przykładów w świecie showbiznesu jest wiele. Z jednej strony ludzie nazywają to nienormalnością, natomiast z drugiej śledzą kolorowe gazety i portale. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi dlaczego wolę takie kobiety. Są dla mnie atrakcyjniejsze i nie mam na myśli tutaj tylko wyglądu zewnętrznego. Chociaż nie ukrywam, że też to ma znaczenie. Jednak ważniejsza jest inteligencja. Z kobietą dojrzałą można porozmawiać na wiele tematów o których młodsze dziewczyny nie mają pojęcia. Ne ukrywa jednak, że bardzo ciężko wejść w związek ze starszą kobieta. Zazwyczaj jest to relacja oparta na seksie. - Nie od dziś przecież wiadomo, że 40- i 50-letnie kobiety przeżywają prawdziwy rozkwit seksualny i potrzebują pieszczot erotycznych – mówi. - Podobnie jest z młodymi mężczyznami, stąd te dwie grupy są ze sobą dość mocno kompatybilne. Dlatego takie „układy” przynoszą korzyści obu stronom. Ale z reguły nie są to zbyt długotrwałe związki. To Marcina boli najbardziej. Że są przelotne, i właśnie najczęściej ograniczają się do spraw łóżkowych. A on chciałby normalnych relacji, wyjścia do kina, do teatru. Dlatego nie szuka mężatek na przelotny romans. Chciałby spotkać starszą singielkę, z która można by było wejść w trwały związek. Wiek? Do 55 lat, ale też jest kwestia konkretnej kobiety, jej zachowania czy wyglądu. - Bo często te 55 – latki wyglądają lepiej niż kobiety trzydziestoparoletnie – śmieje się Marcin. - Ale tak naprawdę to kwestia indywidualna. Boi się jednak, że nawet gdyby znalazł swoją wybrankę, nie byłoby lekko. Społeczeństwo mamy mało tolerancyjne. To też jest powód, dla którego nie chce się ujawniać z imienia i nazwiska. - Nasze społeczeństwo piętnuje takie zachowania. Nie przyniosłoby to korzyści mojej potencjalnej partnerce, a także mi. Przykre to, ale niestety prawdziwe – wyjaśnia. A co z założeniem rodziny, posiadaniem dzieci? - Kiedyś może przyjdzie na to czas i może zmienią się moje preferencje w wyborze partnerki – dodaje. - Ale czy tak będzie? Nie wiem. Imię zostało zmienione na prośbę mojego rozmówcy Czytaj Starsze kobiety odstraszają mężczyzn
W listopadzie zeszłego roku Chris Hemsworth zszokował fanów, gdy ogłosił, że zamierza „wziąć trochę wolnego” od aktorstwa po odkryciu, że jest genetycznie predysponowany do choroby Alzheimera — najczęstszej postaci demencji i postępującej choroby mózgu, która niszczy pamięć. .
Dołącz do Forum Kobiet To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ... Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Posty [ 9 ] 1 2018-03-26 13:22:33 mrozek587 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-26 Posty: 3 Temat: Kobieta 10 lat starsza, jak się do niej zbliżyć? Witam. Jestem tu nowy i chociaż nie bardzo wiem od czego zacząć to najprościej chyba będzie opisać wszystko w skrócie. Od kilku tygodni spotykam się z kobietą starszą od siebie o prawie 10lat. Ja mam 28, ona za chwilę 38. Na ten moment są to raczej spotkania niezobowiązujące. Mamy częsty kontakt, chodzimy do kina, na spacery, na kawie też byliśmy, ogólnie dużo rozmawiamy, łączy nas także zamiłowanie do sportu. Ma dziecko z poprzedniego związku. Jest niezwykle ciepła, przyjazna i mądra a co więcej bardzo atrakcyjna, zdecydowanie mój typ kobiety. Zaczęło mi na niej zależeć. Problem w tym, ze w moim odczuciu ona postrzega mnie tylko jako przyjaciela lub bliskiego kolegę, z którym może miło spędzić czas a ja nie do końca jestem tym usatysfakcjonowany. Pewnie to głupio zabrzmi, ale niezupełnie wiem jak do niej podejść jako kobiety. Mimo, że mam w tym zakresie pewne doświadczenie (z kobietami mlodszymi od siebie) to w tym wypadku trochę się pilnuję. Coś mnie blokuje i to chyba świadomość, że jest jednak dość duża różnica wieku między nami i gdzieś mam takie obawy, ze ona nie potraktuje mnie poważnie. Ostatnio opowiedziałem o tym komuś, ale spotkałem się z dezaprobatą dla takiej relacji. Nie wiem czy takie związki mają przyszłość, ale nie chcę myśleć, ze jest to niemożliwe. Może ktoś z was jest w stanie mi doradzić co zrobić, by ją do siebie zbliżyć? Co myślicie? 2 Odpowiedź przez Iceni 2018-03-26 13:25:49 Iceni Gość Netkobiet Odp: Kobieta 10 lat starsza, jak się do niej zbliżyć?Jak się do niej zbliżyć? Okaż się odpowiedzialny. 3 Odpowiedź przez mrozek587 2018-03-26 14:05:59 mrozek587 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-26 Posty: 3 Odp: Kobieta 10 lat starsza, jak się do niej zbliżyć?No dobrze odpowiedzialny, ale w jakim sensie? Mieszkam sam, mam przyzwoitą pracę, mieszkanie, potrafię zadbać o partnerkę jeśli mi zależy. Również nie mam przeciwwskazań jeśli chodzi o dziecko. Nie było jeszcze ku temu okazji, ale myślałem też o tym, żeby zaproponować jej może wycieczkę jednodniową we trójkę (z jej synem) jak będzie trochę cieplej. 4 Odpowiedź przez ahsdhasjdaj 2018-03-26 14:35:26 ahsdhasjdaj Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-26 Posty: 1 Odp: Kobieta 10 lat starsza, jak się do niej zbliżyć? mrozek587 napisał/a:No dobrze odpowiedzialny, ale w jakim sensie? Mieszkam sam, mam przyzwoitą pracę, mieszkanie, potrafię zadbać o partnerkę jeśli mi zależy. Również nie mam przeciwwskazań jeśli chodzi o dziecko. Nie było jeszcze ku temu okazji, ale myślałem też o tym, żeby zaproponować jej może wycieczkę jednodniową we trójkę (z jej synem) jak będzie trochę otwartym, odpowiedzialnym i nie traktować jej jak "starszej doświadczonej Pani" ale jak partnera bo wiem że możesz mieć jakieś zahamowania typu czy coś wypada. Kobieta to kobieta starsza czy młodsza :-)Jestem w podobnym związku (ciut starszy od Ciebie jestem) jedyny problem który możesz mieć to później z dzieckiem jak zapragniesz własnego i problem wcale nie wydumany bo kobieta będzie starsza a jedno dziecko już ma. A ciąża w późniejszych latach wiadomo... 5 Odpowiedź przez mrozek587 2018-03-26 17:09:47 mrozek587 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-26 Posty: 3 Odp: Kobieta 10 lat starsza, jak się do niej zbliżyć?Wiem o tym, ale na pewne rzeczy nie mam wpływu więc pozostaje mi tylko zaakceptować ten fakt. Poza tym ma fajnego chłopaka, którym bym się zaopiekował. A Ty jesteś przykładem na to, że taki związek może się udać więc to mnie podbudowuje i daje nadzieję. 6 Odpowiedź przez misiando 2018-03-28 21:20:45 misiando Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-02-15 Posty: 697 Wiek: 39 Odp: Kobieta 10 lat starsza, jak się do niej zbliżyć?Umów się z nią na wino, po dwóch kieliszkach spróbuj ją pocałować. Jak będzie chętna, to się pocałować pozwoli i potem już poleci. Jak się uchyli, to już wiesz, że po simple as that. 7 Odpowiedź przez dolinka 2018-04-02 21:22:19 dolinka Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-04-02 Posty: 56 Odp: Kobieta 10 lat starsza, jak się do niej zbliżyć? misiando napisał/a:Umów się z nią na wino, po dwóch kieliszkach spróbuj ją pocałować. Jak będzie chętna, to się pocałować pozwoli i potem już poleci. Jak się uchyli, to już wiesz, że po simple as znam dwie pary, co kobieta jest starsza o 7 lat i o ...20! związki bardzo udane. 8 Odpowiedź przez loulouw 2018-04-03 11:01:23 loulouw Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-01-01 Posty: 90 Odp: Kobieta 10 lat starsza, jak się do niej zbliżyć?W moim otoczeniu zauważyłam, ze coraz więcej kobiet wiążę się z młodszymi facetami i chyba to nie ma takiego znaczenia. W Twoim przypadku, może to ona myśli, że jest dla Ciebie za stara i że bezpieczniej jest mieć tylko koleżeśnką relację niż się w coś partner też jest młodszy ode mnie ( 4 lata) Na początku też się tylko kolegowaliśmy, charakterologicznie jesteśmy do siebie podobni także dobrze się czuliśmy w swoim towarzystwie. I ja choć mam 33 lata wyglądam na mniej i ciągle ktoś mnie próbuje poderwać to mimo wszystko wydawało mi się cały czas, że on traktuje mnie tylko jako koleżankę i nie interesuje go związek ze starszą i dzieciatą i za bardzo nawet nie zastanawiałam się nad nim jako potencjalnym facetem. A dzisiaj jesteśmy najszczęśliwszą parą pod słońcem Ty tez musisz zaryzykować. 9 Odpowiedź przez CiemnyAS 2019-08-24 15:51:44 CiemnyAS Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-08-24 Posty: 2 Odp: Kobieta 10 lat starsza, jak się do niej zbliżyć?Słuchaj jeśli mogę Ci doradzić coś z własnego doświadczenia to czytaj uważnie... Taka Kobieta to Skarb aktualnie jestem w związku z dziewczyną która ma 42 lata, a ja mam 25 między nami jest 17 lat różnicy. Mieszkamy razem i jest naprawdę cudownie mało tego ona ma 2 dzieci z poprzedniego związku jej córka ma 19 lat, a jej synek 12 oboje Mnie zaakceptowali ja je traktuje jak swoje, ale nawiązując do Twojego pytania że Mną było napoczatku tak samo... Jak to będzie wyglądać? Czy jaj sobie ze Mnie nie robi? I co ludzie na to powiedzą? ale któregoś dnia samo od siebie przyszło, że powiedziałem jej co do niej czuje i pstryk zaczęło się to rozwijać bardziej i bardziej i bardziej do teraz jesteśmy szczęśliwa para. Wystarczy powiedzieć tak naprawdę co Ci na wątrobie leży i albo spotkasz się z akceptacja albo dostaniesz kosza... Naprawdę nie ma co się sugerować opiniami innych tylko idź za głosem serca i nie zwazaj na to co ktoś ci sugeruje... Posty [ 9 ] Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Zobacz popularne tematy : Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności © 2007-2021

Wyrażanie miłosnych uczuć ciągle jeszcze łatwiej przychodzi kobietom. Mężczyźni są odcięci od uczuć, a więc rzadko do końca pewni, co czują, dlatego boją się długotrwałych związków i zobowiązań. Pewni mogą być, że pragną, że są zafascynowani, że chcieliby mieć – ale „kocham…” nie tak łatwo powiedzieć.

Poprzednia 6 7 8 9 10 11 12 Dalej Strona 11 z 12 Rekomendowane odpowiedzi Wszyscy chcą mnie naprawiać, jakbym miał zepsuty mechanizm. A ja nie chcę naprawiania, tylko akceptacji. Bo ty jesteś/byłbyś emocjonalny nawet bez choroby i pewnie nieraz też byś się ludzi radził w pewnych sprawach. Natomiast choroby afektywne charakteryzują się tym, że objawiają się zmianami emocjonalnymi, nad którymi nie można mieć kontroli, więc nie jest dobrym pomysłem je akceptować. Idąc dalej z twoją metaforą, po co naprawiać, najwyżej się coś urwie albo kogoś prąd pokopie... Fajnie by było móc oddzielić emocje/zachowania, które wynikają z charakteru i świadomych wyborów od tych chorobliwych. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach O ile zwykle zgadzam się z cyklopką, to powyżej, zapewne przez przypadek, napisała jakąś bzdurę: Natomiast choroby afektywne charakteryzują się tym, że objawiają się zmianami emocjonalnymi, nad którymi nie można mieć kontroli, Oczywiście, że można mieć kontrolę. To, że nie można mieć kontroli to równie wielka bzdura jak to, że w manii nie ma się wglądu w chorobę. (znajomy lekarz mi to mówi, a ja się z nim nie zgadzam). Można mieć kontrolę, ale tylko jak się ćpa leki, zwłaszcza pacyfikujące dawki w momencie "zmian emocjonalnych" i jak jest się dobrze wytresowanym via psychoterapię. Oczywiście tam dalej jest mądra myśl: więc nie jest dobrym pomysłem je akceptować. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Łapa, wiesz, to nie jest kwestia zgadzania się, bo ja nie wyrażam opinii, tylko piszę jak ja to rozumiem. Natomiast leczę się na coś innego, więc nie mam takiego doświadczenia. Niemniej jednak zostałabym przy zdaniu, że nastrojów i zachowań będących objawem choroby nie można kwitować "taki już jestem". Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Niemniej jednak zostałabym przy zdaniu, że nastrojów i zachowań będących objawem choroby nie można kwitować "taki już jestem". cyklopka i tutaj pełna zgoda. Nicholas nie pozwól, żeby choroba definiowała to kim jesteś. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Gość Nicholas nie pozwól, żeby choroba definiowała to kim jesteś. Właśnie nie pozwalam. Ale nie zgadzam się tym bardziej, żeby decydowały o tym psychotropy Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Nicholas1981 wydaje mi się, że jeśli jesteś chory na ChAD to tylko naćpanie Cię po uszy prochami i dobra psychoterapia sprawią, że choroba przestanie Cię definiować. Ale nie ma co tutaj dywagować, z tego co widzę raczej pozostaniesz przy swoim zdaniu. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Gość Nicholas1981 wydaje mi się, że jeśli jesteś chory na ChAD to tylko naćpanie Cię po uszy prochami i dobra psychoterapia sprawią, że choroba przestanie Cię definiować. Ale nie ma co tutaj dywagować, z tego co widzę raczej pozostaniesz przy swoim zdaniu. No raczej pozostanę przy swoim zdaniu. I nic nikomu do tego. W końcu to moja sprawa. Trzy lata nie biorę leków i żyję, nie choruję. Możesz to wyjaśnić? Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Mogę. Po Twoich postach widać, że jesteś rozchwiany jak mleczny ząb. Więc żyjesz to na pewno. Ale nie chorujesz? Kogo Ty chcesz oszukać? Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Gość Mogę. Po Twoich postach widać, że jesteś rozchwiany jak mleczny ząb. Więc żyjesz to na pewno. Ale nie chorujesz? Kogo Ty chcesz oszukać? Pewnie, że nie choruję. Wiem jak wygląda mania u mnie i jak wygląda depresja. Teraz tego nie mam na pewno. A że jestem emocjonalny? No cóż, zawsze byłem. Przed chorobą też... A temat dotyczy czegoś innego, więc może dajcie już spokój z tymi pouczeniami Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Nicholas1981, Łapie i Cyklopce pewnie chodzi o to, że jeśli ma się stwierdzony CHAD, a nie podejmowało się w związku z tą chorobą żadnych kroków, to dalej brnie się po omacku do celu. Chodzi o to, że nie jesteś obiektywny w ocenie swoich zachowań. A psychoterapia mogłaby rozwiać wątpliwości. Myślę też, że nikt tu nikogo nie poucza, to z troski o Ciebie pojawiły się tu wpisy. Wątpię, że ktoś chciałby Cię skrzywdzić Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Gość *Monika*, sorry, ale coś takiego wzbudza we mnie tylko agresję i odnosi przeciwny do zamierzonego skutek. Tyle już powinnaś o mnie wiedzieć. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Szczerze mówiąc, to ja nikogo tu na psychoterapię nie wysyłam, bo nie mam w zwyczaju. Po prostu postawa "niech mnie ktoś bierze ale razem z moimi problemami" nie wydaje mi się dobra. Ale nie muszę się więcej odzywać w tym temacie, bo co ja wiem. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Nicholas1981, wiem... kto lubi być pouczany? cyklopka, wyraziłaś swoje zdanie,nie dopatrzyłam się, żebyś kogoś wysyłała na terapię. To nie jest takie proste... do terapii trzeba dojrzeć. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Gość ... do terapii trzeba dojrzeć. A jak wiadomo nie jestem dojrzały tak w ogóle... Ale usłyszałem ostatnio, że facet dojrzewa tylko do trzech lat, potem już tylko rośnie. Więc mam małe szanse. Dobra, nie będę się złościł, bo chwilowo mam dobry nastrój. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Niko nie chce terapii, nie wmawiajcie mu na siłę, bo do psychoterapii potrzebna jest wola zmiany - to jest jeden z warunków niezbędnych przed, więc nawet pójście w takiej kondycji zdało by się na nic. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Gość Wracając do tematu, to w wieku ok. 25 lat, zakochałem się kiedyś w kobiecie w wieku 50 lat, wstydzę się o tym mówić, ale tu na forum nikt mnie nie zna Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach *Monika*, Myślę też, że nikt tu nikogo nie poucza, to z troski o Ciebie pojawiły się tu wpisy. watpie ze z troski. predzej sa zazdrosni ze sa chorzy i musza brac leki, a tu pojawia sie ktos kto mowi jestem chory i nie bierze..:-P psychoterapia to shit..koles ma swoj swiatopoglad i po co jakis stary pierdziel (albo co gorsza mlody i niedouczony) ma mu cokolwiek implikowac do mozgu. cyklopka, "niech mnie ktoś bierze ale razem z moimi problemami" nie wydaje mi się dobra. mysle ze tutaj panuje zbyt perfekcjonistyczne podejscie. ludzie sa rozni -jedni wplywaja na nas kojaco,inni wyzwalaja demona, ale prawda jest taka ze autor postu wystawia kawę na ławę i za to powinien byc doceniony. wiesz ilu podłych hujów chodzi po swiecie kolekcjonujac upadłe dusze? jesli baba "kocha za bardzo" i wstepuje w zwiazek z facetem, ktory ja krzywdzi to jest to jej potrzeba,ktorej zaspokojenie on jej gwarantuje. kazdy ma rowniewazne istnienie, ale parskam smiechem jesli na CHAD proponujecie terapię- bo trzeba dojrzec zeby zdac sobie sprawe z tego ze najwazniejsza sprawa w tej chorobie to umijetnosc zycia z nia, co autor opanowal do perfekcji. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach *Monika*, Myślę też, że nikt tu nikogo nie poucza, to z troski o Ciebie pojawiły się tu wpisy. watpie ze z troski. predzej sa zazdrosni ze sa chorzy i musza brac leki, a tu pojawia sie ktos kto mowi jestem chory i nie bierze..:-P psychoterapia to shit..koles ma swoj swiatopoglad i po co jakis stary pierdziel (albo co gorsza mlody i niedouczony) ma mu cokolwiek implikowac do mozgu. Popatrzyłam ze swojej perspektywy. Lubię ludzi i daleko jestem od zazdrości... Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Gość *Monika*, Ty patrzysz jakby z drugiego brzegu Królowo i to jest ok. A swoją drogą Zima to ja tak średnio radzę sobie z chorobą. Bo się jeszcze trochę buntuję. Ale już coraz mniej. Trzeba z tym jakoś żyć. I chcę sam decydować jak... Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Nicholas1981, Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach jesli baba "kocha za bardzo" i wstepuje w zwiazek z facetem, ktory ja krzywdzi to jest to jej potrzeba,ktorej zaspokojenie on jej gwarantuje. No ale zdrowe to nie jest.. a kiedy juz dojdzie dlaczego kocha za bardzo i przepracuje to nie pozwoli zeby ja jakis gnojek krzywdzil , ale parskam smiechem jesli na CHAD proponujecie terapię- na chad to glownie leki...terapia tylko uczy jak zyc z choroba zeby za bardzo nie uwieralo Zima masz zly dzien dzisiaj? Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Gość Jasne, najlepiej głaskać po głowce Jakby dobrze radził sobie z choroba to na wielu płaszczyznach tą w zwiazku. Osobiscie mi to jest obojetne jak ktoś postepuje, natomiast ja wyciagam wnioski z własnego zycia, z forumowiczow i z tego co widzę dookoła. NIKT MNIE NIE PRZEKONA ze chora osoba obojetnie czy jest to schizforenia, czy CHAD czy cos innego nie potrzebuje kompleksowego leczenia. Terapia to umiejetnosc nauki w roznych sytuacjach, pokazanie innego spojrzenia-czesto lepszego nie w sensie wywyzszania sie tylko w celu polepszenia dla danej osoby jakosci zycia, czyli wypracowanie takich zachowan, ktore nie beda negatywnie wpływały na jakosc zycia. Oczywiscie nikt nie uniknie błedow, ale np dzieki terapii mozna mozna nauczyc sobie radzic z agresja itd...człowiek jest wtedy powiedzmy szczerze mniej uciazliwy dla otoczenia czy swoje drugiej połowki. I mam takie wnioski, ze jezeli człowiek naprawde chce cos ze soba zrobic - to zrobi, jak nie chce to nie bedzie szczesliwy-jego wybor, co do zazdrosci-to akurat nikomu niczego nie zazdroszcze...ale nie sadze ze głaskanie po głowce i przytakiwanie ludziom z zabureniami/chorobami pomoze, raczej ich umocni w przekonaniu ze sa tacy biedni, a wszyscy wokol be, a niestety to MY mamy glownie problem a nie inni. I PODSUMOWUJAC -jak zdajesz sobie z tego sprawe, leczysz sie to jestes na dobrej drodze... Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Gość agusiaww, a jeśli głaskanie po główce bardziej pomaga niż opierdalanie? Ja tam lubię być głaskany , lubię się przytulić. Doszedłem do wniosku, że chyba jestem taki niedoprzytulany i niedokochany, że właśnie tego potrzebuję najbardziej. To mi pozwoli uwierzyć w siebie. Całe dotychczasowe życie słyszałem, że jestem taki beznadziejny i nic już ze mnie nie będzie. Może wystarczy. Nigdy nie mówiłem, że wszyscy wokół są tacy "be" a ja jestem biedny, chory i bierzcie mnie z całym dobrodziejstwem inwentarza. Wręcz przeciwnie, mam raczej tendencję do obwiniania siebie za wszelkie porażki. Doskonale znam swoje słabości. Teraz chciałbym nareszcie skupić się na mocniejszych stronach. Osoba zdrowa wiążąc się z chorym psychicznie łatwo nie ma, to jasne. Musi wiedzieć na co się decyduje. Ja nie zmienię tego, że mam tę durną chorobę. Mogę zmienić pewne cechy charakteru. Mogę próbować walczyć z zaborczością, zazdrością itd. Może się nie nadaję do związku, nie powinienem mieć rodziny, płodzić dzieci i je unieszczęśliwiać. Ale bardzo chcę, żeby mnie ktoś kochał tak po prostu, nie z jakiegoś powodu, nie dlatego, że robię to czy tamto. Może nie zasługuję na miłość, ale czy na miłość trzeba zasługiwać? Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Teraz chciałbym nareszcie skupić się na mocniejszych stronach. Terapiai w tym wlasnie pomoze :) Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Gość Candy14, wolę terapię łóżkową Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Poprzednia 6 7 8 9 10 11 12 Dalej Strona 11 z 12 Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony. Zaloguj się Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej. Zaloguj się w pracy poznałem o kilka lat starszą od siebie kobietę. W sumie nie często dzieje się tak, że łapie się z kimś od strzału fajny kontakt. Można powiedzieć, że się zaprzyjaźniliśmy. Czasem wyjdziemy razem na piwko, galerii, czasem na siłownię, albo po prostu na jakiś spacer pogadać.

{"type":"film","id":6830,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Koniec+gry-1991-6830/tv","text":"W TV"}]}Janek jest młodym matematykiem i programistą. Rozpoczyna pracę w domu towarowym jako kontroler. Pewnego dnia dostrzega kobietę, która kradnie perfumy. Janek pozwala jej jednak odejść. Chłopak ususuwa zapisa z kradzieżą i zaczyna interesować się kobietą. Monika nie ufa Jankowi, podejrzewa, że będzie chciał ją szantażować. Tymczasem chłopak jest w niej zakochany i wierzy, że ona reż go kocha. Gdy Monika zaczyna go lekceważyć Janek twierdzi, że jest w posiadaniu nieszczęsnej kasety. Kobieta postanawia oszukać Janka. (za Janusz, młody matematyk i programista, rozpoczyna pracę w dziale kontroli dużego domu towarowego. Na ekranach monitorów obserwuje kupujących klientów. Pewnego dnia dostrzega na monitorze atrakcyjną, starszą od siebie kobietę, która dyskretnie wkłada do kieszeni perfumy, i wychodzi ze sklepu nie płacąc przy kasie. Chłopak wybiega za kobietą, ale pozwala jej oddalić się bez konsekwencji. Kobieta nazywa się Monika Małecka i jest liderką zyskującej coraz więcej zwolenników Partii Postępu. Zamierza kandydować w zbliżających się wyborach do parlamentu. Cierpi na kleptomanię, leczy się u psychoanalityka. Janusz kasuje nagrany na taśmie magnetowidu zapis kradzieży dokonanej przez Monikę, ale nie przestaje interesować się nią. Przychodzi na przedwyborcze spotkanie Partii Postępu i zadaje Monice pytanie, czy od siebie wymaga takiej samej uczciwości, jaką lansuje jako liderka partii. Monika nie ufa Januszowi, przekonana, że przechowuje gdzieś kasetę z zapisem kradzieży. Tymczasem Janusz wierzy, że kobieta go kocha i aby zatrzymać ją jak najdłużej przy sobie, zbiera pieniądze na wspólną wycieczkę do Nepalu, który w studenckich czasach stanowił cel marzeń kobiety. Janusz staje się coraz bardziej natarczywy. Kiedy Monika w związku z kampanią wyborczą poświęca mu mniej czasu, Janusz oświadcza jej, że ma kopię kasety, na której zarejestrował kradzież. Kiedy okazuje się, że Monika i jej partia mają duże szanse na zwycięstwo w wyborach, Monika postanawia wciągnąć Janusza w pułapkę. Wiedząc, że brakuje mu pieniędzy na wykupienie wycieczki do Nepalu, proponuje, aby przyłapał na kradzieży jakiegoś klienta w domu towarowym i szantażując go zdobył brakującą gotówkę. Janusz zgadza się, a Monika po kryjomu rejestruje wszystko na wideo. W ten sposób zapewnia sobie bezpieczeństwo, ale jednocześnie niszczy związek z Januszem. W dniu sukcesu wyborczego Monika ma poczucie gorzkiego zwycięstwa i w porywie bezsilnej złości zrywa ze ściany w biurze Partii swój plakat wyborczy. [ pracownik działu kontroli, Janusz w supermarkecie na monitorze obserwuje jak znana pani polityk, kandydatka na posła kradnie perfum z półki i ucieka. Nie zawiadamia jednak nikogo. Zaczyna ją szantażować, grozi jej. Pani polityk cierpi na kleptomanię i leczy się u psychoanalityka. Zastraszona, czująca presję nadchodzących wyborów postanawia wrobić zauroczonego i coraz bardziej natarczywego szantażystę. Monika przygotowuje i potem nagrywa na wideo jak Janusz przyjmuje łapówkę od zatrzymanego w sklepie kieszonkowca, w ten sposób zapewnia sobie pozorne bezpieczeństwo. Gdy wygrywa wybory i oddala od siebie Janusza, uzmysławia sobie że nie był on dla niej jednak tak obojętny jak sądziła. Film o miłości, polityce, rozczarowaniu... to nie Zanussi ale klimat podobny i warto zobaczyć świetną A. Romantowską w roli MonikiJanusz, młody informatyk, pracuje w dziale kontroli supermarketu. Obserwuje kupujących klientów na ekranach monitorów. Pewnego dnia spostrzega na ekranie elegancką, starszą od siebie kobietę, która kradnie perfumy. Chłopak wybiega za nią, ale pozwala jej swobodnie opuścić sklep. Kobieta nazywa się Monika Małecka i jest jednym z liderów zyskującej coraz większe znaczenie Partii Postępu. Zamierza ubiegać się w najbliższych wyborach o mandat poselski. Ponieważ cierpi na kleptomanię, leczy się u psychoanalityka. Janusz kasuje nagranie z rejestracją kradzieży perfum, ale jest wciąż zaintrygowany dziwną nieznajomą. Przychodzi na przedwyborczy wiec Partii Postępu. Poznaje Monikę i zadaje jej pytanie, czy od siebie wymaga takiej samej uczciwości jak od liderki partyjnej. Monika nie ma zaufania do Janusza, który, coraz bardziej zauroczony, chce ją zatrzymać przy sobie. Wabi obietnicą wyprawy do Nepalu, która była jednym z jej młodzieńczych marzeń. Janusz staje się coraz bardziej zachłanny, lecz Monika, uwikłana w kampanię wyborczą, nie może mu poświęcić zbyt wiele czasu. Chłopiec zaczyna ją szantażować, mówiąc, że ma kasetę z zapisem kradzieży perfum. Zdesperowana Monika, licząc na sukces wyborczy, postanawia wciągnąć Janusza w pułapkę. Wiedząc, że chłopak ma trudności ze zdobyciem pieniędzy na wycieczkę do Nepalu, proponuje, aby zaszantażował przyłapanego na kradzieży klienta i wyłudził od niego pieniądze w zamian za milczenie. Janusz wyraża zgodę, a Monika ukradkiem rejestruje wszystko kamerą wideo. W ten sposób zapewnia sobie bezpeczeństwo, lecz niszczy związek z Januszem. Zwycięża w wyborach, ale sukces jest połowiczny. Rozgoryczona, zrywa swój plakat wyborczy. Młody matematyk Janusz, wynalazca wielu gier komputerowych, po studiach rozpoczyna pracę w domu towarowym. Pełni w nim rolę "ochrony". Na monitorze podgląda kupujących i tych, którzy pragną wyjść ze sklepu nie zapłaciwszy za towar. Wśród tych ostatnich dostrzega pewnego razu atrakcyjną sporo starszą od siebie kobietę. Zauważa, jak dyskretnie wkłada ona do kieszeni jakieś niedrogie perfumy. Chłopak wybiega za interesującą i elegancką złodziejką i... pozwala jej oddalić się, nie każąc ponosić nieprzyjemnych konsekwencji jej czynu. Kobieta nazywa się Monika Małecka i jest liderką zyskującą coraz więcej zwolenników Partii Postępu. Ze swej kleptomanii leczy się u psychoanalityka. Janusz kasuje nagranie kradzieży, ale nie przestaje się interesować piękną nieznajomą. Jedzie na przedwyborcze zebranie Partii Postępu i zadaje Monice pytanie o związek jej prywatnego życia z działalnością polityczną; o to, czy na co dzień wymaga do siebie takiej uczciwości, jaką lansuje jako lider partii. Między Januszem a Moniką rozpoczyna się gra miłości i podejrzliwości. Kobiecie z jednej strony imponuje zainteresowanie dużo młodszego od niej mężczyzny, z drugiej - nie ufa festiwalowy

Mężczyźni spod tych znaków zodiaku wybierają starsze od siebie kobiety. Przedstawiciele tych znaków zodiaku męczą się w relacjach z kobietami, które chcą na nich polegać i zrzucić na nich odpowiedzialność za własne życie. Zdecydowanie wolą takie, które są niezależne i same umieją o siebie zadbać.
fot. Adobe Stock Hej, koleś, idziesz ze starą na wywiadówkę? – doleciały mnie słowa osiedlowych chuliganów, którym towarzyszył nieprzyjemny rechot. – Bo jeśli chodzi o Dzień Babci, to będzie dopiero w styczniu. Jeszcze trochę za wcześnie, gościu. – Pilnuj swoich spraw, gnojku – syknąłem i mocniej przytuliłem do siebie Hankę. – Nie zwracaj na nich uwagi. To życiowi nieudacznicy. Nie mają się do kogo przyczepić i wylewają swoje frustracje – dodałem pogardliwie, mając nikłą nadzieję, że nie słyszała kpin skierowanych w naszą stronę. Niestety. Nie minęło nawet pół minuty, a Hanka, moja twarda Hanka, najlepsza prawniczka w okolicy, miała mokre oczy. – Niepotrzebnie się narażamy – wyszeptała tylko, wsiadając do swojego wypasionego samochodu. To zwykła zazdrość Nie powiem, miałem pewną satysfakcję, myśląc o tym, że żaden z typków, którzy kpili sobie z naszego związku, nigdy nawet się nie przejedzie takim autem, nie mówiąc o posiadaniu go na własność. "Czymś muszą sobie rekompensować życiowego pecha" – przyszło mi na myśl, ale już nic nie powiedziałem. Znałem Hanię wystarczająco długo, żeby wiedzieć, kiedy należy zamilknąć. Ta kobieta była nauczona przetrawiać trudne sytuacje głęboko w sobie i nie okazywać słabości. Kiedy zwróciła się do mnie piętnaście minut później, miała już swój zwykły, lekko władczy uśmiech kobiety przyzwyczajonej do hołdów: – Jemy tam, gdzie zwykle? – Myślałem, że ugotuję coś w domu... – odpowiedziałem szybko. Chciałem, żeby zabrzmiało to romantycznie, ale Hania tylko uśmiechnęła się z wyrozumiałością. Ona też nie poznała mnie wczoraj i też świetnie wiedziała, co kryje się za tymi słowami. Tym bardziej że sama płaciła mi pensję, a ta wpływała na konto dopiero za dziesięć dni. Ostatnią rzeczą, na którą mogłem sobie teraz pozwolić, była romantyczna kolacja w drogiej restauracji. – Nie martw się, ja stawiam – usłyszałem tylko słowa, których w głębi duszy się spodziewałem. – Nie mam czasu na jedzenie w domu. Nie gniewaj się, innym razem, Kuba. Hanka była zbyt dobrze wychowana, żeby dodać: "I w knajpie gotują lepiej niż ty". Nie musiała tego mówić. Odwiedziłem z nią wystarczająco dużo porządnych lokali, by zrozumieć, jak mało jeszcze umiem. Tak, wiem, jak to wygląda. Jestem bez grosza przy duszy, wykorzystuję swoją narzeczoną, pracuję u niej w firmie i spotykam się z nią prywatnie, chociaż różnica wieku między nami wynosi, bagatela... trzydzieści lat. Pewnie chcę zrobić, jak to się mówi, „karierę przez łóżko”. Tak pomyśleliście? Jeśli tak, to bardzo się mylicie. Choć może się to wydawać dziwne, ja Hankę naprawdę kocham. I, mam nadzieję, ona też darzy mnie uczuciem. Dlaczego więc ludzie dokoła nie dają nam prawa żyć po swojemu? Przyjechałem do Wrocławia kilka lat temu na studia. Wybrałem to miasto, bo od dawna byłem zafascynowany toczącym się tutaj studenckim życiem. Podobały mi się czynne do późnych godzin nocnych knajpki i uliczki zagubione między wiekowymi murami. Tymczasem Wrocław z moich wyobrażeń i Wrocław w rzeczywistości to były dwa różne miasta. Zajęcia na uczelni okazały się znacznie bardziej absorbujące, niż to sobie wyobrażałem. Do tego dochodziła ciągła walka o byt. O jakim studenckim życiu mogłem mówić, skoro na nic mi nie starczało? Kiedy opłacałem stancję, często brakowało mi kasy na jedzenie. Praca w barze kanapkowym, którą podjąłem w desperacji, niewiele w tej sprawie pomagała. Ostateczne załamanie przeżyłem po drugim roku, kiedy w barze poznałem Marlenę. Studiowała, podobnie jak ja, prawo. Tylko że już je skończyła. I co, gdzie wylądowała? Na etacie albo chociaż stażu w kancelarii? Nie... – Ktoś bez „pleców” w korporacjach prawniczych w ogóle nie ma co się pchać do tego zawodu! – tłumaczyła. Nie zamierzałem być mądry po szkodzie. Zmarnować kolejne trzy lata, zakuwać jak głupi, nie dojadać i wylądować w tym samym miejscu co Marlena. O nie, to nie dla mnie!.W moim mieście przynajmniej zakwaterowanie w rodzinnym domu będzie za darmo, a wujek już kilka razy wspominał, że jak się trochę przyuczę, mogę terminować u niego w warsztacie. Wprawdzie mechanik to nie to samo co prawnik, ale w końcu gdzie jest napisane, że muszę być prawnikiem? Tak sobie kombinowałem i pewnie bym w końcu rzucił to całe studiowanie i ten cały Wrocław, gdyby nie rozmowa z siostrą. – Po co się spieszyć? – stopowała mnie Magda. – Skorzystaj z tego, co mówiła ta Marlena, ale nie rzucaj studiów. Po prostu znajdź sobie odpowiednie „plecy”... – Prościzna – zakpiłem – Słyszałaś może o jakimś naszym nieznanym dotąd wujku, który byłby mecenasem? Bo ja jakoś nie. – I po co te twoje kpiny – obruszyła się moja siostra. – Nie chodziło mi o żadnego wujka. Znajomości można sobie też wyrobić. Pochodź, popytaj, zgłoś się na praktykę... Początkowo byłem do pomysłu Magdy nastawiony jak najgorzej. Jakoś trudno mi było sobie wyobrazić, żeby przy takim nasyceniu rynku ktoś potrzebuje praktykanta. Ale okazało się, że moja siostra wie lepiej. Moja siostra to mądra kobieta Już po trzech rozmowach dostałem propozycję przychodzenia trzy razy w tygodniu do sporej kancelarii w śródmieściu. – Na razie będzie to na zasadzie wolontariatu – zastrzegł mecenas, z którym rozmawiałem. – Ale jeśli się sprawdzisz, to kto wie. Podoba mi się twoja inicjatywa. Młodzi chcieliby dziś wszystko dostać na talerzu, a ty widać, że się starasz. Daleko zajdziesz. Przysiągłem dać z siebie wszystko. Przychodziłem przed wszystkimi, wychodziłem ostatni. W każdej przerwie zakuwałem na studia, pogryzając kanapkę. Parzyłem kawy, wycierałem blaty, kserowałem dokumenty. Byłem elegancki, dyskretny, uprzejmy. W ciągu kilku tygodni zaskarbiłem sobie łaski całego biura. Szczególną sympatią do mnie wydawała się pałać jedna z partnerek w firmie, Hanna. Nie powiem, ona też mi się podobała. Choć musiała być po pięćdziesiątce (teraz wiem, że jest sporo po), zawsze nosiła wysokie szpilki i eleganckie garsonki. Jak na swój wiek miała też doskonałą figurę. Jej spojrzenie było przenikliwe, sądy precyzyjne i szybkie. Wszyscy się jej bali, ale dla mnie Hanna była wzorem prawnika. Tak, w przyszłości zdecydowanie chciałem być taki jak ona. Hanna chyba dostrzegła moje szczenięce zainteresowanie, bo zaczęła mnie zapraszać na prowadzone przez siebie negocjacje. Ona mówiła, ja siedziałem z boku i notowałem. Czasami parzyłem gościom kawę, czasami przynosiłem wodę, ale nigdy nie odzywałem się niepytany. Znałem swoje miejsce. Hannie spodobała się moja milcząca asysta, bo zaczęła coraz szerzej dopuszczać mnie do swoich obowiązków. Kilka razy wyszedłem z nią na służbowe kolacje. Mimochodem wspomniała na nich raz czy dwa, że przypominam jej syna, który od wielu lat mieszka za granicą. Miałem wówczas wrażenie, że patrzy na mnie z jakimś takim... wzruszeniem. Z plotek w firmie wiedziałem, że z mężem rozstała się kilkanaście lat wcześniej i od tej pory była sama. Uważałem za oczywiste, że po takich kolacjach to do mnie należy odwiezienie szefowej do domu. Nie miałem nic przeciwko takim wyjściom Przez czasochłonne studia i pracę praktycznie nie miałem życia prywatnego. Służbowe lunche czy kolacje z udziałem pracowników kancelarii były dla mnie nie tylko okazją do nawiązania tak mi potrzebnych zawodowych kontaktów, ale też wypełniały pustkę i samotność. Coś, co dla innych bywało udręką – dla mnie stanowiło oderwanie od rutyny. Pewnego dnia jak zwykle towarzyszyłem Hannie w kolacji z klientem. Wieczór skończył się po dwudziestej drugiej, więc zaproponowałem, że odwiozę ją do domu. – Twoja dziewczyna nie ma nic przeciwko temu, że kilka razy w miesiącu wracasz tak późno? – spytała nagle moja szefowa, gdy już byliśmy w samochodzie. Spojrzałem na nią zdumiony. W naszej kancelarii obowiązywał pełen profesjonalizm, nie rozmawiało się o sprawach prywatnych. Nigdy i pod żadnym pozorem. – Nie mam dziewczyny, proszę pani – odpowiedziałem spokojnie, zgodnie z prawdą. – Naprawdę żadna dotychczas nie usidliła takiego słodkiego dzieciaka jak ty? – roześmiała się piskliwie Hanna i dopiero wtedy zorientowałem się, że musiała wypić znacznie więcej, niż mi się wydawało. Popatrzyłem na nią podejrzliwie. No, no... Czyżbym tego wieczoru miał poznać skrywane dotychczas oblicze pani mecenas? – Co się tak na mnie patrzysz, Kuba? – usłyszałem nagle, choć dotychczas Hanna zwracała się do mnie per „panie Jakubie”. – A może miałbyś ochotę dotrzymać towarzystwa starszej pani, skoro i tak jesteś wolny? Oczywiście potrafię się odwdzięczyć – uśmiechnęła się przymilnie. Poczułem, jak policzki pieką mnie żywym ogniem. To był ten moment. Mogłem warknąć, że nie jestem do wynajęcia, i oburzony wyskoczyć z samochodu. Mogłem... Spojrzałem na Hannę. Każda kobieta chciałaby tak wyglądać w jej wieku. – Z przyjemnością dotrzymam pani towarzystwa, pani Haniu – powiedziałem tak spokojnie, jak ode mnie oczekiwała. Tylko skinęła z uśmiechem głową. Potem pojechaliśmy do niej. Tak to się zaczęło. Później było jeszcze wiele kolacji, śniadań, nawet weekendowych wyjazdów. Oczywiście za wszystko płaciła Hanka. Drogi garnitur? Nie ma problemu. Skuter, żebym mógł szybciej wracać z kancelarii do domu? „Tylko się nie rozbij, dzieciaku”. Samochód? Myślę, że dostanę go na rocznicę naszego związku. To już za kilkanaście dni... Nie powiem, do dobrego człowiek szybko się przyzwyczaja. Rzuciłem bar kanapkowy, rozsmakowałem w wygodnym życiu dobrze zarabiającego prawnika. Jakoś w tym wszystkim mi umknęło, że żyję nie za swoje... To miał być układ. Czysty biznesowy układ Drabina do kariery. Hania powiedziała mi pewnego dnia w przypływie szczerości: – Jeśli kiedykolwiek poznasz dziewczynę, w której się zakochasz, która da ci dzieci i z którą zechcesz założyć rodzinę, nie wahaj się. Powiedz mi tylko kilka słów. Zrozumiem. Moja mądra, wyrozumiała Hania... Nie przewidziała tylko jednego. Żadne z nas tego nie przewidziało. Że ona się we mnie zakocha, a ja w niej... No cóż – chyba też. Ja wiem, jak to wygląda z zewnątrz. Ciągle słyszę szepty, docinki. Ba! Czasem nawet przytyki wprost. Kilka tygodni temu dostałem awans. Myślicie, że ktoś docenił to, że przychodziłem od pierwszego dnia o szóstej, a wychodziłem przed dwudziestą drugą? Nawet pies z kulawą nogą o tym nie wspomniał. Liczyło się tylko to, że jestem „żigolakiem Hanki”. Bolało? I to jak! Ale nie zamierzam się tym przejmować. Podobnie jak wieloma innymi rzeczami, których doświadczam. Kiedyś kumpel przy piwie wygadał się: – Co ty widzisz w tym starym próchnie? Nie brzydzi cię, jak jest z tobą w łóżku? – otrząsnął się ze wstrętem. Powinienem wtedy dać mu w zęby. Wykrzyczeć, że to jego żona – co z tego, że dwudziestoletnia – jest zaniedbana. On naprawdę tego nie widzi?! Ale przemilczałem, jak na człowieka z klasą przystało. Tego właśnie nauczyłem się przy Hani. Zachowywać się jak dżentelmen. Uczyniła mnie innym, lepszym człowiekiem. Czy to takie dziwne, że i za to ją kocham? Mam już plan. Chcę wziąć z Hanką ślub. Nieważne, że ona nie może mieć już dzieci, a wszyscy dokoła będą się z nas śmiali i podejrzewali, że po prostu chcę łatwego życia na koszt starszej pani. Mam to w nosie. Liczy się tylko nasze szczęście, innym nic do tego. Tak właśnie ciągle powtarzam swojej ukochanej. Tamci zwyczajnie mi zazdroszczą, bo podobno zawsze umiałem się ustawić. Ostatnio nawet rodzona siostra powiedziała wprost, co o tym wszystkim sądzi, i to przy rodzinnym obiedzie. O coś tam się pożarliśmy i wtedy wypaliła, że ja wcale nie zarabiam takich kokosów w tej swojej kancelarii, tylko „siedzę w kieszeni u sponsorki starszej od mojej matki”. Rodzice mało nie dostali wtedy zawału. ale nie zamierzam sobie z tego nic robić. Powiem im, jak przyjdzie właściwy czas. Najlepiej już po ślubie – wtedy będą musieli po prostu zaakceptować fakty. Czytaj także:„Moja przyjaciółka oświadczyła mi, że jest w ciąży z moim mężem. Mieli romans od 3 lat”„Mąż zostawił mnie z nieuleczalnie chorym synem. Ledwo wiążę koniec z końcem, a on próbuje wyrzucić mnie w domu”„W małżeństwie trzyma mnie już tylko przyzwyczajenie. Nie kocham mojego męża i nawet tego nie ukrywam”„Ojciec całe życie tuczył mnie jak świnię na rzeź. Nigdy mu nie wybaczę, że wyrosłam na zakompleksioną i szykanowaną grubaskę” Co mówić podczas seksu? Co partner chciałby usłyszeć i co podziała jak najlepsza gra wstępna na was oboje? Są słowa, których uwielbiają słuchać w łóżku i kobiety, i mężczyźni - te słowa podniecają, rozpieszczają, dodają pewności siebie i dają poczucie, że jesteśmy wyjątkowi i niezastąpieni. Po prostu pożądani.

#1 Napisano 03 październik 2011 - 01:45 Takiego wątku tu chyba jeszcze nie było, a zjawisko to bywa bardzo częste. Jeżeli dyskusja się rozwinie to dodam również coś od siebie, bo mam trochę spostrzeżeń, na podstawie których ukształtował się mój pogląd. Jest może trochę stronniczy i jednoznaczny, dlatego najpierw chętnie posłucham Waszych opinii. Chociaż to pytanie można skierować również do kobiet, które czują nieodparty sentyment do młodszych. 0 Do góry #2 Gość_konto_skasowane_* Gość_konto_skasowane_* Gość Napisano 03 październik 2011 - 09:13 Ja może odwrócę kota ogonem,starsze kobiety chyba czują się odmłodzone przy młodszych 0 Do góry #3 Valeska Napisano 03 październik 2011 - 12:34 Przyjmując taką metodę dedukcji można by zakładać, że młody facet za wszelką cenę chcę się postarzyć, dlatego kamufluje się starszą babką, żeby również być postrzegany jako osoba mająca o wiele więcej lat, ale chyba nie w tym jest cała rzecz... 0 Do góry #4 Sylw Napisano 03 październik 2011 - 15:15 Przedstawię swoją sytuacje. Opiszę całą historię bo ciekawa. Jestem zapisany na Naszych IPONowych randkach. Jakieś pół roku temu spodobał mi się pewien profil - ładne zdjęcie główne, przedstawiało starszą kobietę ode mnie, ale ładną i zadbaną. Postanowiłem napisać: "ładnie Pani wygląda, proszę nie odpisywać" A ona napisała coś że jestem mały zboczeniec, itp. Też coś jej odpisałem i się kłóciliśmy wiadomościami. Po pewnym czasie zaproponowała zgodę na którą przystałem a był to okres zlotu IPONkow w Dzierżążnej i spytałem się czy jedzie. Odpisała coś w stylu że sama się boi i nie da rady, a ja zaproponowałem że potowarzyszę jej w podróży ( mieszka niedaleko mnie ), ona się zgodziła i dała mi swój numer telefonu dla lepszej komunikacji. Zadzwoniłem żeby miała mój numer, a ona powiedziała że ma ochotę się ze mną kochać, i czy może przyjechać? Ja się zgodziłem, za chwilę była u mnie i wiecie co dalej Nie wiem czy poczuła się odmłodzona przy mnie, seks to przyjemność. 0 Pesymista widzi ciemny tunel. Optymista widzi światełko w tunelu. Realista widzi światło pociągu. Maszynista widzi trzech debili na torach. Do góry #5 Gość_konto_skasowane_* Gość_konto_skasowane_* Gość Napisano 03 październik 2011 - 18:49 Młodych mężczyzn pociąga w starszych kobietach to samo co młode kobiety w starszych mężczyznach: Perspektywa rychłego zgonu partnera połączona z dziedziczeniem majątku. 0 Do góry #6 Valeska Napisano 03 październik 2011 - 19:13 Sylw, to rzeczywiście musiało się dziać...nieprzewidywalne bywają czasem te kobiety. Tabletierez, w takich "interesownych" związkach to od razu wiadomo w czym rzecz, przynajmniej otoczenie od razu to dostrzega, ale intryguje mnie fakt, gdy wiadomo jest, że nie chodzi o pieniądze a ciekawscy zachodzą w głowę: "Co on w niej widzi...?" 0 Do góry #7 MIXI Napisano 03 październik 2011 - 19:13 Tabletierez Myśle, że to duże uogólnienie. 0 Do góry #8 Gość_konto_skasowane_* Gość_konto_skasowane_* Gość Napisano 03 październik 2011 - 20:50 co starsze kobiety w młodszych mężczyznach? - bo są cudownie zakręceni - sprawiają że kobieta czuję się jak księżniczka - na randkę chętnie pójdą np. na lodowisko a nie do jakiegoś smętnego lokalu przesiąkniętego zapachem alkoholu - zaskakują pomysłami na okazywanie uczuć czy spędzenie wolnego czasu - nie ma szans umrzeć przy nich z nudów, raczej już ze śmiechu - i potrafią bajecznie zaśpiewać dla swojej wybranki ( nie mając zupełnie talentu) ..i wiem co piszę 0 Do góry #9 nonames Napisano 03 październik 2011 - 23:22 a to chyba jest proste mamy dwie strony barykady : 1)z jednej strony facet który w życiu obrał kalkulacje egoistyczną kobieta na stałe TAK życie we dwoje TAK dzieci NIE 2)z drugiej strony kobieta starsza ma dzieci faceta pogoniła i olśniło ją facet jej nie jest potrzebny non stop przynajmniej nie taki który musi by przylepiony prawnie i z zobowiązaniem czasami się przydaje by coś przykręcić czasami do łóżka czasami by gdzieś wyskoczyć spędzić razem fajnie czas ale tez dać sobie wolność w życiu prywatnym dwoje ludzi którzy wiedzą czego chcą czego nie 0 życie nie powinno być podróżą do grobu z intencją, aby dostać się tam bezpiecznie w atrakcyjnej i dobrze zakonserwowanej postaci, jest raczej ślizganiem się z boku na bok, z czekoladą w jednej dłoni, winem w drugiej, ciałem gruntownie wyeksploatowanym, totalnie wyczerpanym i z krzykiem... ?? O Cholera, Ale Jazda!! Do góry #10 Gość_konto_skasowane_* Gość_konto_skasowane_* Gość Napisano 05 październik 2011 - 10:17 Ciekawy temat. Mnie raczej nie ciągnie fizycznie do starszych. Ale gdybym porównywał to lepiej mi się gada ze starszą o 10 lat,niż młodszą o 10 lat. Przypadkowe sytuacje,rozmowa o pogodzie w kolejce po chleb,lub PKSie gdy dosiądzie się ktoś albo ja. Jakiś mniejszy dystans wiekowy,mam 29,z młodszą o 10 lat trudniej złapać temat,a z 39 latką jakoś łatwiej. Owszem,zdarzało mi się oglądać na ulicy nawet za starszymi,ale tu wiek nie miał znaczenia,bardziej uroda. Generalnie myślę że właśnie kobieta czuje się odmłodzona,bardziej atrakcyjna przy młodym facecie,a facet nie wiem co widzi w starszej Tego nie rozumiem,czy chodzi o dojrzałość kobiety,nie wiem,ale pomijam materializm i oszustwa matrymonialne,chodzi mi o uczucia między ludzmi z dużą różnicą wieku. Czasem to może uroda i charakter,że to jest ten jedyny lub ta jedyna,a los chciał że starsza wybranka,ale to chyba rzadkość. Sam nie wiem czemu,ale gdybym do wyboru miał 2 kobiety i musiał bym zacząć rozmowę to zamiast 18,19 latki wybrał bym 40 latkę. To nijak się ma do mojego gustu,ale odczuwam mniejszy dystans wiekowy ze starszymi,gdybym wybierał tak jak wyżej to starszą wybiorę. Nie uważam tego za coś dziwnego. Często gdy widzę jakąś kobietę,to myślę że jest ładna,ale to wcale nie znaczy że mi się podoba Starsze też,nawet tu na ipon jest wiele urodziwych i starszych ode mnie,ale to nie znaczy że mnie ciągnie do nich. Mnie ciągnie do kobiet w podobnym wieku co mój,ale też nie znaczy że jak starsza to też ładne,fajne,lubię kilka takich osób i gdyby któraś mi się spodobała to myślę że nie zwracał bym uwagi na wiek 0 Do góry #11 Oli Napisano 05 październik 2011 - 11:29 Sam nie wiem czemu,ale gdybym do wyboru miał 2 kobiety i musiał bym zacząć rozmowę to zamiast 18,19 latki wybrał bym 40 gdyby chodziło o związek to założę się, że wybrałbyś 18, 19 latkę Ja ogólnie wolę starsze gdyż ogólnie są bardziej dojrzalsze i rozumieją problemy osób ON a nie takie siksy, które potrafią się tylko naśmiewać nie wiedząc, że jutro może spotkać je to samo. 0 Do góry #12 Gość_konto_skasowane_* Gość_konto_skasowane_* Gość Napisano 05 październik 2011 - 11:50 Oli,zgadzam się z tą dojrzałością. Wiesz nawet w borykaniu się z biurokracją kilka razy pomogły mi rzeczowo kobiety które były w tzw dojrzałym wieku,z młodymi lub z takimi w wieku przedemerytalnym nie szło się dogadać. Pamiętam jak nie byłem nigdzie ubezpieczony a za parę godzin miałem iść do straszne kolejki w urzędzie pracy,a na dodatek zauważyłem że nie mam wszystkich dokumentów. To było jakieś skomplikowane,przejscie z zus na bezrobotnego,lub odwrotnie,nie wiem,biurokracja a mi się spieszyło. Kilka urzędników nawet nie chciało ze mną gadać,brak dokumentów i tyle. Słyszała to jakaś kobieta,już wychodziłem zrezygnowany ale podeszła do mnie ta kobieta i powiedziała że wystawi mi zaswiadczenie bez dokumentów,ale musze jej obiecać że jutro przyjdę się zarejestrować,a ona jakoś wykombinuje żeby daty się zgadzały Tak też było. Nie wiem jakim cudem,przecież oni chyba codziennie robią jakies razem też inna urzedniczka,przy rozmowie o moim wykształceniu,powiedziałem że nie dostałem się do studium,bo po ukończeniu miałbym już 25 lat,a staż jest tylko do ona tak wprost że ma kuzynkę w tej szkole,kuzynka pogada z dyrektorem,bo urząd marszałkowski może jednak wydac zgodę,no i dostałem się Na kursach podpisywałem też listę obecności parę dni wstecz,co już jest przegięciem. Takie szare codzienne borykanie się z rzeczywistością,po tych tzw siksach lub starych nie spodziewał bym się takiego zdrowego to całkiem nieznajome osoby. Może to tylko przypadek że trafiałem na panie w tym wieku,ale chyba coś jest z tą dojrzałością,chociaż są i wredne jędze 0 Do góry #13 Singe Napisano 06 październik 2011 - 18:40 "Różnica wieku, nawet bardzo duża, nie ma wpływu na trwałość uczuć. Ważne jest, dlaczego ci dwoje chcą ze sobą być. Jeśli to miłość, ma takie same szanse na przetrwanie, jak miłość równolatków. Ale czasem młody chłopak tak naprawdę szuka w dojrzałej kobiecie matki, opiekunki, która poprowadzi go przez życie. Tu rokowania są gorsze, chyba że ona należy do kobiet, które lubią matkować swoim mężczyznom."To jest fragment artykułu, który warto przeczytać w całości: 0 Do góry #14 Valeska Napisano 07 październik 2011 - 12:21 Ale czasem młody chłopak tak naprawdę szuka w dojrzałej kobiecie matki, opiekunki, która poprowadzi go przez życie. Właśnie na taką odpowiedź czekałam. Bywa również, że chłopak który z jakichś przyczyn nie ma powodzenia, a jego próby podrywania dziewczyn w swoim wieku kończą się śmiechem z ich strony po prostu zamyka się w sobie. Ma jednak swoje marzenia i potrzeby jak każdy...I pewnego dnia pojawia się ona. Rozumie go, nie śmieje się i jako pierwsza pokazuje magiczny świat erotyki. Ciekawe też bywa, że taki facet nawet sam nie wie co go naprawdę w takiej kobiecie pociąga. Pytałam kiedyś jednego takiego, który przez parę lat był żonaty z prawie 20 lat od siebie starszą kobietą, że widocznie musiała mu się bardzo podobać, jeżeli nie zwracał uwagi na jej wiek a on na to, że nie wie...Więc dalej pytam, ale coś przecież musiało sprawić, że straciłeś dla niej głowę. On odpowiedział tylko, że :"jakoś tak wyszło"...Teraz ma już inną jeszcze starszą od tamtej Innym czynnikiem może być też wychowywanie się bez matki, lub niedostateczny brak uczuć i zainteresowania z jej strony. 0 Do góry #15 __ANIOLEK__ __ANIOLEK__ Orator Super Moderator 6083 postów Skąd:home Napisano 07 październik 2011 - 14:17 Ale czasem młody chłopak tak naprawdę szuka w dojrzałej kobiecie matki, opiekunki, która poprowadzi go przez życie. Rozumie go, nie śmieje się i jako pierwsza pokazuje magiczny świat erotyki. Ciekawe też bywa, że taki facet nawet sam nie wie co go naprawdę w takiej kobiecie taką parę, miedzy nimi jest dokładnie 13 lat różnicy. Ona ujęła go dojrzałością, trochę sprytem i bardzo towarzyskim, bez wątpienia urozmaiconym życiem w tym także tym erotycznym. On spokojny i typowa "złota rączka". Długo się ścierali ze sobą. Każde z nich miało swoje, własne przyzwyczajenia i nawyki. Dziś są już małżeństwem i jak na nich tak patrzę przebywając wśród nich to ona dosłownie mu matkuje - obiadki, pranko, sprzątanko, itp. On, co tylko chce ma podstawione "pod nos". Sam zaś bez niej jest biedny i bezradny. Bardzo ważny plus tego, to fakt, że wyrwali się z samotni i ich wspólna droga (w tym starość), nie przypomina szarzyzny, bo oni praktycznie w każdej wolnej chwili są w drodze i na to, aż miło się potrzebował kogoś kto nim pokieruje, a Ona kogoś kim będzie mogła kierować, to był "zalążek", który ich połączył, bo wszystko inne już mieli i mają nadal. 0 "Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/ Do góry #16 Brigid Napisano 07 październik 2011 - 16:35 A to nie jest tak, że ludzie po prostu się w sobie zakochują? Miłość to nie półka w supermarkecie. Dlatego należałoby raczej zapytać, co tego konkretnego faceta pociąga w tej konkretnej kobiecie. Jeśli się okaże, że ona jest fantastyczna, wyjątkowa, czy ogólnie świetnie do siebie pasują, to myślę, że wiek jest tu kwestią wtórną. Oczywiście zdarza się też tak, że młodszych pociąga pozycja starszych, pieniądze. I to akurat należy wykluczyć przed takim związkiem, nieważne która płeć będzie po której stronie. 0 Mój awatar jest legalny Autor: Andika18 | Prawo autorskie wymaga podania autora i źródła. Będę wdzięczna za nie usuwanie żadnego z tych fragmentów z podpisu. Do góry #17 Gość_konto_skasowane_* Gość_konto_skasowane_* Gość Napisano 11 październik 2011 - 01:11 Związek starszego mężczyzny z dużo młodszą kobietą traktowany jest normalnie i nie wzbudza większych emocji. Taka Miłość ma rację bytu. Odwrotność ciągle jeszcze budzi - szczególnie w małych miasteczkach; uśmieszek, zakłopotanie, niezrozumienie a nawet kpiny. Na szczęście powoli to się zmienia. Coraz więcej starszych kobiet otwartych jest na tworzenie relacji z młodszym mężczyzną i jest spora grupa młodych mężczyzn zafascynowanych dojrzałością kobiet, ich pewnością siebie, niezależnością, dystansem do życia. Znam pary: - Ona- 60 lat, On- 45 i od 20 lat są szczęśliwym małżeństwem. - Ona - 47 lat, On - 30 ( małżeństwo) - ależ On z podziwem, zafascynowaniem patrzy na Nią i jeszcze kilka par ale różnica wieku jest niewielka;5 - 7 lat Uchylę trochę prywatności: byłam w związku z młodszym mężczyzną i moja metryka odgrywała w nim najmniejszą rolę... 0 Do góry #18 Sylw Napisano 11 październik 2011 - 07:30 Poczytałem trochę, nie chce mi się wszystkich komentować i odpowiem zbiorowo. Jak by chodziło o związek to nie wiem czy 18/19 byłaby lepsza, ta kobieta z którą się spotykam jest bardziej zadbana niż niejedna młoda którą znam Tak, spotykam się z nią ale głównie na seks, ona ma swoje życie jak i ja, a dzięki temu nie mamy problemów w stylu "co ludzie powiedzą" czy "co on w niej widzi", spotykamy się raz na tydzień, zaspokoimy i rozstajemy - super układ 0 Pesymista widzi ciemny tunel. Optymista widzi światełko w tunelu. Realista widzi światło pociągu. Maszynista widzi trzech debili na torach. Do góry #19 Valeska Napisano 12 październik 2011 - 01:07 Tak, spotykam się z nią ale głównie na seks, ona ma swoje życie jak i ja, a dzięki temu nie mamy problemów w stylu "co ludzie powiedzą" czy "co on w niej widzi", spotykamy się raz na tydzień, zaspokoimy i rozstajemy - super układ Ech Sylwuś, może faceci inaczej to odczuwają i pojmują, ale ja naprawdę takich związków nie rozumiem (jeżeli coś takiego związkiem można nazwać). Co innego gdy ludzie zapomną się pod wpływem chwili, a potem uznają, że było to bez sensu, przepraszają i odchodzą. To jeszcze można pojąć, ale takie układy, że tylko sex i nic więcej, chociaż wiadomo, że nigdy nie będzie się tak naprawdę ze sobą...Owszem wielu ludzi szuka pocieszenia i tej magicznej odskoczni od życia codziennego, ale gdy celem jest tylko szybkie załatwienie sprawy to taki układ szybko zaczyna być nudny, chociażby dlatego, że brakuje w nim tej desperacji do bycia ze sobą mimo przeciwności losu...Wydaje mi się, że gdy ludzie naprawdę się przyciągają (a przecież to podstawa udanego sexu ) to takie krótkie spotkania na jeden numerek przestają wystarczać, tym bardziej że gdy sex jest jedynie fizyczny szybko zaczyna być płytki i przestaje przynosić satysfakcję. Na chwilę to może być i fajne, ale przeważnie jest tak, że po czasie jedna strona zaczyna w końcu czegoś oczekiwać, chociaż tego prędzej nie deklarowała, bo zaczyna się czuć coraz bardziej wykorzystywana. Może zbyt emocjonalna jestem pod tym względem, ale według mnie żeby naprawdę osiągnąć satysfakcję z tego co się robi musi oprócz ciała być zaangażowana również dusza (dla anty elitarnych psychika). A jeżeli tej kobiecie wystarczy jedynie takie płytkie zaspokojenie to widać zbyt wysoko się nie ceni. Ja np. nie wyobrażam sobie tego, żeby pojechać do faceta w wiadomym celu, później namiętna miłość, ale tylko w ukryciu, a po wszystkim facet łaskawie (jeżeli mu się chce) odprowadza mnie na autobus, oczywiście idąc ode mnie w bezpiecznej odległości żeby nie budzić podejrzeń i jeszcze na odchodnym mi pomacha. Ja w takiej sytuacji czuła bym się jak tania, gorzej darmowa nawet (nie napiszę dosadniej, bo jeszcze skasują mi posta, jak tobie) prostytutka. Nikt z nas nie jest święty i w różnych związkach ludzie bywają, nawet tych gdzie o uczuciach już dawno nie ma mowy i jakoś tam egzystują wiem coś o tym, ale...po co mi w takim razie bycie w dwóch związkach jeżeli ani w jednym prawdziwego uczucia nie doznaję? 0 Do góry #20 staniew Napisano 12 październik 2011 - 04:46 U mnie w bloku mieszkają fajne jest starsza od niego o 8 nie zauważyłem aby się małżeństwo. Z tematem skojarzyłem tę piękną bajkę Highlander .W jednym z filmowych wątków .....E większość pewnie oglądała a dla tych co nie widzieli zamieszczam - 0 Lecz ci,którzy ufają Panu,nabierają siły, wzbijają się w górę na skrzydłach jak orły, biegną,a nie mdleją, idą ,a nie ustają. Do góry

  • Ωκιሎιфոхри γаբаፗ
  • ቱπያֆа ሗед
  • Вр до ջуፗеμօ
  • Աчонωነቦռуյ е ዴпинтሥпиቁ
Film zaczyna się od starszej pary, Toots i May, którzy stali się coraz bardziej zależni od siebie. Gdy odwiedzają swoje dzieci i wnuki, Toots umiera z powodu choroby, a May pozostaje z dala od trudnych relacji ze swoimi dziećmi - przede wszystkim z córką Paulą, która spotyka się z młodym mężczyzną o imieniu Darren, najlepszym
Zastanawiam się, czy to nie jest sygnał od twojej "intuicji", że to nie jest dopasowana do ciebie partnerka pod względem genów. Chodzi mi o taki biologiczny "radar". Podam przykład: czasem z żoną komentujemy kogoś i ona twierdzi, że to piękna kobieta, a ja tego zupełnie nie widzę. Proszę ją o wskazanie, co uważa za piękne i mimo, że słucham i staram się "patrzeć jej oczami", to taka osoba na moim radarze pozostaje "niewidoczna" (w drugą stronę niestety nie mam wiarygodnych danych - kiedy ja komentuję, że jakaś kobieta jest ładna, a żona się ze mną nie zgadza, to nie jestem pewien jej szczerości, tzn. czy nie robi tego z praktycznej zapobiegliwości). Inny przykład to moja żona: wiem, że ma swoje "usterki" w wyglądzie, które miała od zawsze, ale mi one nigdy nie przeszkadzały i to nie dlatego, że sobie przetłumaczyłem, że ma wiele zalet, więc parę usterek można znieść. Po prostu mój "radar" niczego negatywnego mi nie sygnalizował. Zawsze patrzyłem na nią tak, jak patrzy małe dziecko, które widzi np. brzydką brodawkę u dziadka i się jej nie brzydzi, przytula się i głaszcze ją bez oporu. Za to dziecko widzi np. szminkę na ustach mamy i ta szminka wydaje mu się ohydna, nie rozumie jej "ładności" i nie pozwoli się pocałować, póki mama jej nie zmyje. To czysta intuicja. Jest jeszcze jedna kwestia: może w ogóle masz problem z odbiorem jakiejś części ciała. Np. przypuśćmy, że uważasz, że ktoś ma brzydkie kolana. Ale może kolana w ogóle budzą w tobie jakieś negatywne skojarzenia? Albo np. uważasz, że są odpychające paluszki u stóp - takie często niekształtne, bo przez cały rok ściśnięte w butach formujących je nieanatomicznie? Ale może to nie wina paluszków, tylko jest to twój anty-fetysz? Coś, czego widok gasi twoje podniecenie. Każdą część ciała można odebrać źle, jak się na nią spojrzy z odpowiednim negatywnym uprzedzeniem. Tak na marginesie - dlatego lepiej jest nigdy nie zaznajamiać się z byłym swojej kobiety (jeżeli taki kiedykolwiek istniał). On ci pozwoli ją zobaczyć swoimi oczami, w których stała się na tyle brzydka i odpychająca w wyglądzie i zachowaniu, żeby ją zostawić. I nie zrobi tego specjalnie, po prostu tak ją widzi. Z paniami jest podobnie, lepiej nie wypytywać o nic byłej swojego faceta. Chyba, że się ma go serdecznie dość. Wtedy dostanie się jeszcze więcej argumentów, żeby go zostawić i to takich, o których się wcześniej nawet nie miało pojęcia. Cytuj

Moja matka zrujnowała mi całe życie, a teraz przez nią mam pracę, której nie lubię i syna od kobiety, której nie kocham Po latach zdałem sobie sprawę, że nadmierna troska i opieka rodzicielska może tylko zaszkodzić, ponieważ dziecko staje się od nich zależne i nie potrafi rozwiązywać problemów, gdy te się pojawiają.

FilmRomancing Sara19951 godz. 24 min.{"id":"95813","linkUrl":"/film/Romantyczna+Sara-1995-95813","alt":"Romantyczna Sara"} Brad, młody i atrakcyjny mężczyzna, spotyka na plaży nieco starszą od siebie, piękną kobietę, imieniem Sara i postanawiają przeżyć najbardziej romantyczną przygodę życia.... więcejTen film nie ma jeszcze zarysu fabuły. {"tv":"/film/Romantyczna+Sara-1995-95813/tv","cinema":"/film/Romantyczna+Sara-1995-95813/showtimes/_cityName_"} {"linkA":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeA","linkB":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeB"} Brad, młody i atrakcyjny mężczyzna, spotyka na plaży nieco starszą od siebie, piękną kobietę, imieniem Sara i postanawiają przeżyć najbardziej romantyczną przygodę życia. Dołącza do nich inna para. Erotyka jak erotyka nic specyjalnego

Rozwiodłem się z pierwszą żoną i poślubiłem ponownie kobietę starszą ode mnie o 7 lat. Dodatkowo, miała już ona syna z pierwszego małżeństwa. Wszyscy krewni oraz rodzina odradzali mi to, ale nigdy nie żałowałem mojej decyzji. Teraz mamy wielodzietną rodzinę, a różnica wieku między nami stała się zupełnie niewidoczna.

Chciałbym się poradzić obecnych tu kobiet w wieku 40+, jak byście zareagowały na wyznania faceta (33). Jestem kobietą w wieku powiedzmy więcej niż średnim, gdyż mam te 40+1 lat, czuje się więc zobowiązana wypowiedzieć w tym temacie. Po zobaczeniu Twojego zdjęcia Nicholas1981 stwierdziłam, że jesteś bardzo przystojny. To już wiesz, bo o Twojej powierzchowności z zachwytem wypowiedziała się już większa część forumowiczek. Twoja znajoma, kobieta, którą darzysz uczuciem zna wszystkie Twoje atuty, łącznie z tymi ukrytymi- wykształceniem, inteligencją, wrażliwością, zna również Twoje problemy a przebywając z Tobą, je wszystkie akceptuje. Moim zdaniem, kobieta 40 letnia czuje się połechtana zainteresowaniem młodego, przystojnego i inteligentnego mężczyzny. Żyć nie umierać- czego więcej trzeba? Otóż, należy spojrzeć na ten związek również i z drugiej strony. Tobie imponuje zapewne jej dojrzałość i dystans do świata, jej- Twoja młodość, uroda, temperament i możliwości fizyczne. Zapewne oboje lubicie przebywać w swoim towarzystwie, co nie oznacza, że jesteście dla siebie stworzeni. Ja na miejscu tej kobiety po prostu bałabym się zaangażować w taki związek, bałabym się porzucenia przez Ciebie, odrzucenia przez Twoje środowisko czy opinii otoczenia. W naszym kraju panuje zaściankowość i brak tolerancji dla inności. A związek młodego przystojniaka z dojrzałą kobietą nie jest normą. Taki związek (w moim subiektywnej opinii) opierał by się na ambiwalentnych odczuciach- dumie i strachu. Dodatkowo, każda babka zdaje sobie sprawę, że kobiety starzeją się szybciej a mężczyznom koło czterdziestki zdarza się przeżywać drugą młodość. Może to takie myślenie trochę na wyrost, ale przeze mnie brane jest pod uwagę. Powyżej napisałam Ci swoje zdanie, ale na Boga, Nicholas1981 nie kieruj się tym, co mówią inni (w tym ja). Bądź sobą i dąż do tego co czujesz, że dla Ciebie dobre. Spędzaj z nią jak najwięcej czasu, bądź przy niej takim jakim jesteś, nie czaruj i nie obrażaj jak na chwilę zniknie Ci z oczu. Jeśli jesteście sobie pisani- będziecie razem, ale nie można tego zaniedbać. Moja przyjaciółka od kilkunastu lat tworzy udane małżeństwo z 6 lat młodszym od siebie mężczyzną. Oboje bardzo się kochają i szanują. Jak widać istnieją szanse na sukces w tej materii, czego oczywiście Ci życzę. d8zJ.
  • vzo21udre3.pages.dev/96
  • vzo21udre3.pages.dev/59
  • vzo21udre3.pages.dev/49
  • vzo21udre3.pages.dev/43
  • vzo21udre3.pages.dev/90
  • vzo21udre3.pages.dev/44
  • vzo21udre3.pages.dev/23
  • vzo21udre3.pages.dev/85
  • kocham starszą od siebie kobietę